piątek, 12 grudnia 2014

O kobiecości z Crohnem bez ogródek- czyli jak być chomikiem i nie zwariować

Witajcie Kochani,

Bardzo się cieszę z Waszej, co prawda cichej -ale jakże widocznej, obecności w moim życiu :) 

Siedzę ostatnio i czuję się jak młodociany emeryt, spuchnięte nogi, twarz, bóle głowy i wszechogarniające zmęczenie. To efekty mojego złego stanu i sterydów. Dużo też płaczę po ostatnich wieściach z Warszawy o których pisałam poprzednio. Źle mi z tym i bardzo psychicznie niewygodnie z tym jako kobiecie, dlatego wpadłam na pomysł małego bilansu mojej kobiecości :) 
Ciężko mi powiedzieć co dokładnie w bagażu dostałam od matki natury, a co od Crohna, bo zachorowałam bardzo wcześnie, ale spróbuję przeanalizować dogłębnie te strefy, które kojarzą mi się z typowo babskimi i zwrócę uwagę czy Crohn odcisnął na nich swoje pazurki:

Wygląd: 

-wzrost: 160 cm. Ciężko powiedzieć czy to mało czy dużo :) Moi rodzice też są niscy, więc podejrzewam, że nawet będąc zdrowym dzieciakiem więcej bym nie urosła :)

-waga: to jest wrażliwy temat. Obecnie niecałe 70 kg. To dużo i z tego nie jestem dumna. Dużo jednak w tej kwestii zdziałały sterydy. To dzięki nim przybrałam rok temu 10 kg w 3 miesiące. Teraz na pełnej dawce Encortonu moja buzia jest spuchnięta i wygląda jak księżyc w pełni- nienawidzę tego. Sterydy biorę od wielu lat i dzięki nim ciągle co schudnę to zaraz nadrobię. Lekarze mówią, że to świetnie, bo będę miała z czego schudnąć, gdy będzie bardzo źle... ale mnie to wcale nie pociesza.

-włosy: kasztanowe, długie, kręcone i gęste. Bardzo je lubię i są tą częścią mnie, którą lubię się chwalić i z której jestem dumna :)

-oczy: niebieskie. Również je lubię. W okularach, wzrok zawsze pogarszał mi się na Encortonie. Nie mam na to dowodu, ale jestem przekonana o tym, po tym jak już 3 raz zmieniałam moc okularów i zawsze po sterydach typu Encorton.

-kształty: tutaj znajdę aspekty, które jak każda kobieta bardziej lubię lub nie lubię. Do tych lepszych mogę zaliczyć biust. Rozmiar C jest dla mnie zadowalający i wszelkie sukienki w dużym dekoltem ładnie na mnie wyglądają :) Moja sylwetka to raczej klepsydra, więc również ładnie. Nie lubię za to moich nóg i ramion. Są w mojej opinii grube, toporne i nieproporcjonalne. Myślę, że to skutek sterydów, ponieważ one zapewniają nierównomierne odkładanie się tłuszczu, szczególnie w górnych partiach ciała. Mój brzuch, którego nie mogę obciążać w czasie ćwiczeń z powodu Crohna również cierpi na nadmiar masy i niedobór rzeźby. Gdybym tylko mogła, to chętnie bym to zmieniła ;)

-skóra: Zazwyczaj trupioblada i lekko przesuszona. Za to bez skłonności do trądziku i innych takich rzeczy :) Dużym minusem są też niestety ciemne włoski na rękach, które po sterydach rosną niczym trawa przy dobrym nawozie i bardzo tego nie lubię :P O rozstępach nawet nie wspomnę....

Psychika:

Aby dobrze pojąć co ma w głowie ŻonaCrohna, pomyślcie sobie jak się musi czuć młoda kobieta, która już nieraz wracała do domu w brudnych gaciach przez centrum miasta. Jak patrzy na przyszłość ktoś, kto wie, że być może zawsze będzie zależny od innych, a przyszłość jest niepewna i oczekuje spodziewania się niespodziewanego.

Do siebie samej:
Z natury jestem raczej pesymistką. Zakładam, że jeżeli może stać się coś złego, to prawdopodobnie się stanie. Przewidująco jednak podchodzę do świata i staram się aktywnie kształtować moją przyszłość samodzielnie na ile to możliwe. Staram się jednak nie przejmować się pierdołami i zawsze szukam twórczego , rzeczowego rozwiązania nawet najtrudniejszych kłopotów. Raczej typ domatora. Wbrew wad i zalet lubię samą siebie, mam dużą samoświadomość. Znam siebie samą bardzo dobrze i akceptuję siebie. Myślę, że choroba przyczyniła się do wsłuchiwania się we własne potrzeby i lepszego samopoznania.

Po kobiecemu:
Uwielbiam haftować, śpiewać, rysować, ozdabiać i układać. Lubię kwiaty, piękne serwety, dodatki i cały retro styl. Kocham retro styl, rozkloszowane sukienki, czerwone szminki i niebieski kolor. 

Do innych:
Miła i uprzejma, jednak również nieufna i podejrzliwa. Lubię ludzi konkretnych, logicznych i szczerych. Nie przepadam za dużymi grupami ludzi, szczególnie jeżeli słabo ich znam. Wolę towarzystwo kobiet i mam kilka naprawdę długoletnich, szczerych i wspaniałych przyjaźni. Cenię tych przyjaciół szczególnie, bo nie mam łatwego charakteru. Jestem uparta, nerwowa i nieraz nie panuję nad emocjami. Często jestem tak wyczerpana, że nie mam sił i ochoty na wyjścia, imprezy i wszelkie formy aktywności. Tym bardziej jestem wdzięczna, za zrozumienie w takich chwilach.

Związki/ Plany/ Marzenia:
Nigdy nie miałam chłopaka. Nie wiem czy jestem w stanie łatwo wejść w relację, ponieważ jestem bardzo krytyczna wobec mężczyzn. Oczekuję w moim życiu naprawdę silnego mężczyzny, który nie ugnie się pod ciężarem mojej choroby i który nie zostawi mnie w przyszłości w zaostrzeniu, gdy przyjdzie mi spędzać np. miesiące w szpitalu pozostawiając na głowie męża cały dom, ewentualne dzieci i zarobienie na to wszystko. Kogoś kto nie zostawi mnie, gdy będę musiała mieć stomię, czy gdy będę musiała chodzić w pieluchach, co na pewnych etapach choroby zdarza się nieraz CuDakom. Choroba sama stwarza tyle problemów, że mając w opcji takie ciężkie sytuacje i mając wątpliwość czy w najgorszych chwilach życia ta druga osoba mnie nie zostawi nie wiem czy nie lepiej być wtedy samej i liczyć na samą siebie. Ciężko również oczekiwać takiej postawy od moich rówieśników. Ciężko również znaleźć kogoś w sytuacji, gdy praktycznie siedzi się większość czasu w domu we własnym łóżku.
Z drugiej strony bardzo kocham dzieci i marzenie o własnej rodzinie, własnym domu towarzyszy mi od zawsze bardzo silnie. To jedno chciałabym, aby mi się spełniło, aby Crohn mi tego nie odebrał. Przy odrobinie dobroci losu chciałabym również skończyć studia i w miarę możliwości spełniać się jako weterynarz. Dobry weterynarz :)

O kurcze... Strasznie się rozpisałam. Jeżeli ktokolwiek dotarł do tego miejsca zasługuje na wielkiego buziaka za wytrwałość :* Mam nadzieję, że wystarczająco przybliżyłam mój kobiecy świat ZonyCrohna :)


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz