niedziela, 8 marca 2015

CUDowni ludzie :)

Witajcie Kochani,

W ostatnim czasie w moim życiu obyło się bez burzliwych zmian. Nie czuję się ani gorzej, ani lepiej niż wcześniej. Leczenie nadal mam takie samo, chociaż ostatnie badania MR nieco zadziwiło mnie innym umiejscowieniem zmian niż się spodziewałam. Jest nieco optymistycznie, ale nie wiem czy mogę się cieszyć przedwcześnie. Badanie było 2 tyg. po odstawieniu encortonu, możliwe, że niektóre zmiany nie były przez to dostatecznie widoczne.

Zdecydowanie lepiej mają się natomiast moje relacje z współchorującymi :P Wraz z innymi chorymi rozkręciliśmy bardzo fajną grupę wsparcia na fb. Bardzo przyjemny klimat w niej pasuje i miło spędza się czas czytając kolejne posty. Nie mniejszą radością był dla mnie Dzień Edukacji o NZJ. Przyznam szczerze, że merytorycznie zbyt wiele nie osiągnęłam, ponieważ chorując wiele informacji zdobywa się na bieżąco. (Było jednak kilka cennych przypomnień, np. aby zwracać uwagę na dokładne przeżuwanie. Taki banał, a jednak znacznie pomaga kiszkom wchłaniać jak należy :) ) To był mój pierwszy Dzień Edukacyjny i szokiem dla mnie było ile chorych na takie wydarzenie przyjeżdża w bardzo oddalonych miejsc. Później dość mocną grupą ok. 20 chorych wybraliśmy się na zwiedzanie i dalszą integrację. Spędziliśmy razem cały dzień i super było poznać osobiście ludzi znanych z forum i fb :) Oby więcej takich wydarzeń!

Często też o mnie pamiętają przyjaciele z rodzinnego miasta. Jest to szalenie miłe :) Tu we Wrocławiu nie mam aż tylu ludzi z którymi łączyłyby mnie tak bliskie więzi jak bym chciała, Ciężko w 1,5 roku uzyskać taką relację jaką budowało się przez całe lata. Rozumiem to i nie marudzę. Może kiedyś zaaklimatyzuję się tutaj tak jakbym chciała :)

Szczęśliwie na studiach również wszystko pomyślnie się układa.Obecnie mam urwanie głowy z projektem na sejmik studencki, ale mam nadzieję pogodzić to ze studiami i swoim brzuchem :)
Z ciekawych rzeczy coraz częściej mamy zajęcia z żywymi zwierzakami i np. ostatnio pewien królik "ochotnik" demonstrował nam na własnym przykładzie jak wiele jest miejsc do pobierania krwi. Co prawda uszaty nie podzielał naszego entuzjazmu w temacie i niechętnie dzielił się swoją krwią, ale dla nas były to na prawdę super zajęcia :) Ujawnia się w człowieku instynkt sadysty :D

Miałam również pewną ciekawą sytuację, która dodatkowo utwierdziła mnie, że mój kierunek jest strzałem w dziesiątkę. Idąc na poranny wykład zobaczyłam na pasie zieleni człowieka z psem. Nic niezwykłego, wielu ludzi skraca sobie drogę i przechodzi "na dziko". Po chwili jednak odwracam się i pies, który przed chwilą stał z panią przy krawędzi zieleni gotowy do powrotu na chodnik, w tym momencie leżał nieruchomo, a właścicielka klepała go z przejęciem. W głowie impuls, że mogło się coś stać i chociaż zielonego pojęcia nie miałam jak mogłabym pomóc wystartowałam do nich, Adrenalina podskoczyła i lecę z zamiarem pomocy kobiecie z kilkudziesięciokilogramowym psiakiem. Pies na szczęście tylko leżał nieruchomo jak zwłoki pozwalając się pani oklepywać dość zamaszyście, ale emocje jakie towarzyszyły mi przez chwilę, utwierdziły mnie, że chciałabym to robić częściej :)