sobota, 3 czerwca 2017

Szarlotkowy post

Witajcie Kochani,

Długo nie pisałam, bo niestety było u mnie ciężko. Antydepresanty stale w ruchu i to dzięki nim jest "jakoś". Może powoli i po kolei. Niedługo po poprzednim poście było ze mną tak źle, że wylądowałam na SOR z powodu zaostrzenia Crohna (próbowali mi też zmienić diagnozę na WZJG, ale zmiany w jelicie czczym były dla mnie bardziej przekonujące, niż kolejna próba zastanawiania się która z chorób NZJ- tym bardziej że leczenie to samo). Dostałam mocniejsze sterydy i poprawiło się powoli. Mieli też dla mnie dramatyczne wieści, okazało się, że potwierdzili mi PSC, które wcześniej podejrzewano. Jest to autoimmunologiczna choroba dróg żółciowych, które "zarastają", z czasem uszkadzając samą wątrobę zastojami żółci. Miałam od dawna niewielkie zmiany i nie pogarszało się w kilku kolejnych badaniach... teraz po 4 latach powtórzono je i są bardzo duże zmiany w całej wątrobie, chociaż nie mam jeszcze zastojów żółci. Ogólnie pozostaje mi czekanie na przeszczep w przyszłości, bo to kwestia czasu, gdy siądzie mi wątroba :(

Jelita mają się nieźle. Były mocno zapalone, dostałam encorton (prednizon), gdy się skończyła terapia wróciłam sama do entocortu (budesonid). Teraz jest tak sobie, ale stabilnie. Nie mam innych opcji, więc ciągnę tak "do odwołania".  Nie mogę teraz cudować, bo studia :(

Na studiach przez te przygody zrobiłam sobie gnój, mam maksymalną liczbę nieobecności (dotarłam na zajęcia z opóźnieniem z powodu szpitala). Mam bardzo duże szanse oblać rok po raz kolejny, chociaż jakkolwiek to nie smutne, nie umywa się do rozpierduchy jaką mi w głowie robi PSC. Po prostu robię co mogę zrobić tu i teraz, nie planuję życia dalej niż tydzień, tu i teraz żyję.

Z pozytywnych elementów mojego życia to obficie mi się powiększa zwierzyniec :)
Jeszcze w grudniu adoptowałam Szarlotę. Kochana z niej zołza, zupełnie inny typ niż Muffin :)
Zauroczyła mnie i została.

Teraz jest już duża :) Tutaj z Muffin. 


Tutaj za to moje aktualne tymczasowe kociaki, które dostałam na wykarmienie.


Wszystkie moje dotychczasowe tymczasowe zwierzaki mają się dobrze w nowych domach. Aktualnie nie chodzę do schroniska, za to w wakacje mam zamiar iść do fajnej kliniki wet. w okolicy :) Niezależnie od tego czy zdam czy nie. Nie mniej proszę trzymajcie kciuki i za moje studia, i za tatę czekają go kontrolne badania w tym miesiącu :) 




niedziela, 5 lutego 2017

Czarny świat

Witam Was serdecznie,

Długo się nie odzywałam, ale byłam i nadal jestem w fatalnym stanie psychicznym. Z końcem listopada zmarł mój przyjaciel, nagle i tragicznie... a jego śmierć pozostawiła po sobie straszną pustkę.

Odmówiono mi również udziału w badaniu, które było moją jedyną nadzieją na poprawę. Nie mam innej szansy na dostanie vedolizumabu. Biorę więc nadal sterydy i nadal trwam w zaostrzeniu. Pracuję, szykuję się do studiów. Sporadycznie odwiedzam schronisko.

Obecnie walczę z depresją i właściwie ciągle jest gorzej. Biorę leki i mam nadzieję, że z czasem będzie lepiej, ale obecnie nie wierzę by miało mnie czekać cokolwiek dobrego i coraz bardziej obawiam się o to, by sobie czegoś finalnie nie zrobić.

Mam nadzieję, że z czasem, będę miała lepsze wieści.

Pozdrawiam Was serdecznie i do usłyszenia