niedziela, 24 maja 2015

Ponure dni ŻonyCrohna

Witacje!

O matko... kilka dni nie zaglądałam na bloga, a tutaj jeżeli wujek google nie kłamie to stuknęło już 1000 wyświetleń. Szok. Dziękuję!

Nie tak dawno był światowy IBD Day, w ramach cudownej inicjatywy wielu ludzi z całego świata podzieliło się swoimi historiami związanymi z chorobą. Było to bardzo budujące i wzruszające. Nie walczę sama, jest nas tysiące na całym świecie. 

Nie mniej jednak ostatnio często dopadają mnie myśli, że jestem na ostatnim możliwym leku, który mi jakoś pomaga-sterydy. Nic nowego się nie szykuje. Mimo, że czuję się lepiej, to lekarze nie pozwalają mi odstawić nic z leków, które mi nie pomagają. Mam w sobie dużo złości, bo nie są to cukierki i każdy z nich może powodować w przyszłości nowotwory i inne cuda. Poza tym, nie wiem czy z powodu nadmiaru leków czy to jeszcze od chorych kiszek,coraz częściej boli mnie głowa, nie umiem się skoncentrować, ciągle jestem zmęczona. Rok temu o tej porze jeździłam na uczelnię na rowerze, a teraz na myśl o jechaniu rano na zajęcia tramwajem mam świeczki w oczach. Nawet jeżeli przetrwam sesję, to nie wiem jak dam radę sobie z przyszłym rokiem, który jest najtrudniejszy na całych studiach skoro ten miał być najłatwiejszym... 

Jestem sumienna i nie umiem sobie odpuścić tych studiów. Wiem również, że w naszym cudownym kraju bez wykształcenia musiałabym przymierać głodem. Jednak już fizycznie i psychicznie przerasta mnie studiowanie. Marzę jak dzieciak o tym, żeby wrócić do rodzinnego domu i po prostu tam dojść do siebie. Nie wiem co zrobię jak braknie rodziców, jestem od nich tak zależna i psychicznie i finansowo... Ostatni weekend spędzony we Wrocławiu zamiast na nauce spędziłam na walce z migreną i płakaniu. Uświadomiłam sobie, że bez nich moje życie nie będzie miało sensu, bo będę sama jak palec na tym świecie. Mam przyjaciół, ale nie będą w stanie zapełnić mi tej pustki... jeszcze niedawno marzyłam o własnym mieszkaniu, a teraz wiem, że byłaby to prosta droga do mojej psychicznej samozagłady :( 

Już kiedyś miałam taki epizod w moim życiu z depresją i myślami, których nikt nigdy mieć nie powinien... kosztowało mnie to miesiąc w szpitalu i 6 miesięcy terapii. Nigdy od tego czasu nie byłam równie bliska powtórki z rozrywki, nigdy nie widziałam świata w tak ponurej perspektywie i nigdy codzienność nie była mi takim trudem.