niedziela, 5 lutego 2017

Czarny świat

Witam Was serdecznie,

Długo się nie odzywałam, ale byłam i nadal jestem w fatalnym stanie psychicznym. Z końcem listopada zmarł mój przyjaciel, nagle i tragicznie... a jego śmierć pozostawiła po sobie straszną pustkę.

Odmówiono mi również udziału w badaniu, które było moją jedyną nadzieją na poprawę. Nie mam innej szansy na dostanie vedolizumabu. Biorę więc nadal sterydy i nadal trwam w zaostrzeniu. Pracuję, szykuję się do studiów. Sporadycznie odwiedzam schronisko.

Obecnie walczę z depresją i właściwie ciągle jest gorzej. Biorę leki i mam nadzieję, że z czasem będzie lepiej, ale obecnie nie wierzę by miało mnie czekać cokolwiek dobrego i coraz bardziej obawiam się o to, by sobie czegoś finalnie nie zrobić.

Mam nadzieję, że z czasem, będę miała lepsze wieści.

Pozdrawiam Was serdecznie i do usłyszenia

2 komentarze:

  1. Czuję ogromną niezgodę na to, żeby tak fajna i ciepła osoba (marzenia o pomaganiu bezbronnym istotom jako weterynarz, odwiedzanie schroniska, chęć posiadania rodziny) czuła się tak bardzo źle. Jest zapotrzebowanie na dobrych ludzi, uwierz mi, więc walcz dziewczyno:) Opowiem Ci o koledze, który również od lat cierpi na tę cholerną chorobę i ciągle walczy. Przechodził już rożne etapy leczenia, robiono na nim eksperymenty, kroili go jak ser szwajcarski, zakładali czasową stomię, bywał naprawdę na krawędzi. Zawsze wszyscy znajomi trzymali za niego kciuki, choć wiedzieli też, że nie chce być on postrzegany tylko przez pryzmat choroby. Nie był to zatem temat nr 1 na naszych spotkaniach. I fajnie, bo to nie choroba go definiuje, choroba jest tylko uciążliwym dodatkiem do jego życia (choć zdaję sobie sprawę, że czasem chce ona rządzić tym życiem). On sam jest fajnym, inteligentnym facetem, który ma 2 metry wzrostu i meeeega dobre serducho:D Wiem, że leczy depresję, nie lubi swojego ciała, nad którym nie miał nieraz za grosz kontroli. Jednocześnie, tak jak wspomniałam, to jeden z najinteligentniejszych facetów, jakich znam. Wprost bajecznie gotuje:D Pożera książki,zawstydzi każdego swoją wiedzą. Obecnie pracuje jako projektant gier komputerowych, co było od zawsze jego marzeniem (wcześniej przebrnąl przez wymagające studia techniczne, i nie obyło się bez problemów). Było wspaniale opijac z nim ten sukces i widzieć ten blask w oczach:D To nie jest cukierkowa historia ku pokrzepieniu serc, bo jeszcze trochę elementów jest do dogrania (choćby sprawy sercowe, choć kibicuję mu przed randkami, na które umawia się, jak to rodowity Szwed i w dodatku totalny geek, przez tindery i tym podobne;D) Ja wiem, że jego życie nie jest bajką, nieraz bierze go, brzydko mówiąc, wkur...nie na swoją sytuację, ale widzę, że mimo wszystko z całych sił stara się walczyć o siebie. Przeczytałam Twoje posty i widzę, że Ty też się nie poddajesz. Jeśli upadasz, to zaraz wstajesz. Jesteś silna. Masz prawo do płaczu, kryzysów, może nawet rzucania talerzami z bezsilności, szczególnie w obliczu śmierci kochanej osoby, której Ci bardzo współczuję. Ale proszę Cię, nawet nie myśl o zrobieniu sobie krzywdy. To nigdy nie jest warte rozważania, i wiem co mówię. Mój tata po latach nadużywania alkoholu poszedł tą drogą, wybrał śmierć. Widziałam ten ogrom pięknych rzeczy i momentów, z których w jednej chwili zrezygnował i których nie doświadczył. To nie jest rozwiązanie, to czysty nonsens. Wiem, że wyjdziesz z tego kryzysu i odbudujesz wszystko, co ma dla Ciebie sens. Jeszcze wiele przed Tobą, będziesz wspaniałą doktor weterynarii, uratujesz niejedno stworzenie. A miłość przychodzi niespodziewanie;) Moja znalazła mnie po długich latach samotności... w publicznej pralni;D Tym humorystycznym akcentem zakończę ten przydlugi post. Trzymaj się mocno!:)

    OdpowiedzUsuń
  2. Dziękuję za komentarz, przeczytałam go dużo wcześniej, ale nie byłam w stanie odpisać, bo czytałam go będąc w dużym dołku. Dodał otuchy i ciągle mi miło go czytając. Bardzo dziękuję za dobre słowa, no i trzymam kciuki za zdrowie kolegi :)

    OdpowiedzUsuń